Mistrzostwa Orzesza XC – pierwszy start po długiej zimie
Źródło: Małgorzata Borowik
26 Mar 2012 01:05
tagi:
Gomola, Orzesze, XC
RSS Wyślij e-mail Drukuj
Dla wielu spragnionych ścigania, Otwarte Mistrzostwa Orzesza Cross Country, są często pierwszą okazją do zrewidowania formy po zimie. To nie tylko rywalizacja, to także miejsce spotkania długo nie widzianych przyjaciół, rywali, to również rekonesans sprzętu i nowości na rozpoczynający się sezon. W Orzeszu ścigam się co roku, to już rytuał. Start tutaj, to upragniony koniec zimy – koszmaru mrozu i trenażera, oraz zapowiedź, na najbliższe miesiące, coweekendowych wyjazdów na zawody w całym kraju i nie tylko.

W tym roku aura okazała się być łaskawa. Nie dość, że trasa była w 99% sucha, to jeszcze 16 stopni na termometrze sprawiło, że na linii startu stanęło rekordowo wielu uczestników - bez mała trzy setki, to bardzo przyzwoity wynik, jak na lokalne zawody XC. Nie zawiedli również kibice, przybyły także całe rodziny wraz dziećmi, dla których przygotowane były mini wyścigi, o długości stosownej do wieku startujących. Najmłodsi ścigali się na krótkiej pętli, wokół rowerowego miasteczka… i jeśli komuś się wydaje, że nie budziło to ściganie równie dużych emocji, co wyścigi dorosłych, to jest w błędzie. Przecież te dzieciaki to przychówek wielu znanych nam kolarzy oraz nasi następcy.


GTA



Począwszy od kategorii dla młodzieży, trasa biegła już na pełnej rundzie. Start, krótka rozbiegowa prosta i wjazd na trawiaste agrafki, by po chwili wjechać w niewielki lasek i lawirować pomiędzy drzewami – znakomite rozwiązanie, także dla kibiców, którzy mogli obserwować zaciętą rywalizację na pierwszych kilkuset metrach, zanim zawodnicy wjechali do lasu, by zmagać się z kilkoma technicznymi podjazdami, szybkimi zjazdami oraz całym mnóstwem zakrętów, korzeni i kamieni. W tym zestawie deserem był rów z wąską kładką i kilkudziesięcioma metrami błota – jednym słowem było wszystko to, co być powinno na tego typu trasie.
Koniec rundy, to długi podjazd, ostatnia agrafka i szeroka prosta pod górę, po trawie i kocich łbach zabierających resztki sił, które natychmiast powracały na skutek gorącego dopingu kibiców.
Trasa w tym roku była w stu procentach przejezdna, sucha z małymi wyjątkami (które ponoć nigdy nie wysychają) i przyjemna. Z racji tego, szybko weryfikowała umiejętności techniczne i przygotowanie kondycyjne.


GTA



Wożąc się całą zimę na szosie i trenażerze, miałam niemałe problemy na zakrętach, czując się jak przegubowy autobus. Z trudem przychodziły mi 180cio stopniowe nawroty… dwukrotne wypadnięcie z tego samego zakrętu, po szybkim zjeździe nie przynosi chwały. Mimo to, było super. Taki start, to zawsze powód do pewnych przemyśleń i motywacja do pracy.
Uwagę zwraca również poziom startujących, z roku na rok coraz wyższy, oraz ich ilość, także rosnąca. Kolarstwo amatorskie rozwija się w Polsce pełną parą, zawodnicy coraz bardziej profesjonalnie podchodzą do tematu ścigania, mają coraz lepszy sprzęt, stosują się do zaleceń dietetyków, ściśle realizują plany treningowe, zwiększa się ich świadomość. Dziś już nie wystarczy dużo jeździć, dobry wynik wymaga wielu wyrzeczeń oraz wcale niemałej pracy. A przecież to tylko kolarstwo amatorskie... Każdego roku pojawia się coraz więcej młodych, utalentowanych zawodników, co zdecydowanie podnosi poziom rywalizacji i atrakcyjność takich wyścigów.


GTA


W Orzeszu nie zabrakło wielu znanych z maratonów nazwisk i teamów. Nie brakowało emocji tak podczas startu, jak i kibicowania – wielkie gratulacje dla Mariusza Kozaka, który w pięknym stylu wygrał kategorię elita, choć na pewno finisz byłby bardziej widowiskowy… gdyby nie awaria przerzutki u Pawła Wiendlochy, który był zmuszony jechać pół wyścigu na małej tarczy, a mimo to finiszował na drugiej pozycji. Nie zabrakło Zbigniewa Krzeszowca, pozostającego bezkonkurencyjnym w swojej kategorii. Duże wrażenie robił sektor mastersów, w którym na starcie stanęło ponad 90 zawodników!
Organizacyjnie, Sławomir Grzegorzyca udowodnił, że można zrobić świetną, lokalną imprezę, stworzyć dobrą atmosferę, pozyskać sponsorów, za symboliczną opłatę pościgać się (dzieci startowały bez opłaty, młodzież 5pln, pozostali 10pln), a w cenie startowego zjeść niezły, regeneracyjny posiłek. Bez wątpienia wystartuję w Orzeszu za rok.


GTA



Kolarze ścigający się w barwach Gomola Trans Airco, bez cienia wątpliwości potwierdzili, że są znakomicie przygotowani do startów w nadzchodzących imprezach i pewnie nie raz spikerzy, na różnych imprezach, wywołując zawodników do dekoracji, będą wymieniali nazwiska Oli Janoty, Michała Ficka i wielu innych moich przyjaciół z teamu.


Zapraszam do galerii zdjęć z zawodów.

Gosia

Komentarze:
Tego artykułu jeszcze nikt nie skomentował.
Bądź pierwszy!
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby skomentować ten artykuł.
Jeżeli nie posiadasz konta, zarejestruj się i w pełni korzystaj z usług serwisu.
Grupa Kolarska
Gomola Trans Airco
Get the Flash Player to see this rotator.
Wirtualne360
Gomola Trans Airco
Panorama 360, Gomola Trans Airco  - Team MTB

Najpopularniejsze artykuły
Subskrypcja
Promuj serwis LoveBikes.pl
RSS Wyślij e-mail Facebook Śledzik Gadu-Gadu Twitter Blip Buzz Wykop



Polecamy
Wejdź i zobacz!
Wspieramy:
MTB Marathon MTB Trophy MTB Challenge
© 2012-2016 Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie zawartości serwisu zabronione.
All right’s reserved.